Majówkowo-piknikowe muffiny z fetą

Majówkowo-piknikowe muffiny z fetą

No i zaczął się maj... Na początek majówki w planach było niespieszne zwiedzanie, zachwyty nad kórnickimi kwitnącymi magnoliami i piknik połączony z łapaniem słońca i piegów. Wyszło jednak inaczej, bo deszczowy poranek pokrzyżował szyki, a piknikowe smakołyki zostały ostatecznie skonsumowane na kanapie. Najciekawsze okazały się przygotowane dzień wcześniej wytrawne muffiny, które planowo zastąpić miały kanapki. Po sprawdzeniu zawartości kuchennych szafek przepis musiałam odrobinę zmodyfikować, żeby w efekcie otrzymać 12 pożywnych, aromatycznych i ładnie wyrośniętych  śniadaniowych muffinek.

Majówkowo-piknikowe muffiny z fetą


Składniki/ na 12 sztuk:
  • 1 mała czerwona papryka,
  • spora garść oliwek,
  • 150 g sera typu feta,
  • 100 g rozpuszczonego masła roślinnego,
  • ok. 3/4 szkl. wody lub mleka,
  • 2 jajka,
  • 1 i 1/2 szkl. mąki pszennej,
  • 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia,
  • szczypta soli,
  • szczypta cukru,
  • 1/2 łyżeczki słodkiej czerwonej papryki mielonej,
  • 1/2 łyżeczki ziół prowansalskich,
  • 1/2 łyżeczki suszonej bazylii,
  • 1/2 łyżeczki suszonego oregano,
  • 1/2 łyżeczki pieprzu (najlepiej świeżo mielonego).

Wykonanie:
Najpierw przygotowujemy dodatki - paprykę kroimy w niewielką kostkę, oliwki na mniejsze części, fetę w małą kostkę (albo po prostu kruszymy). Następnie zabieramy się za ciasto. W misce roztrzepujemy jajka, łączymy z rozpuszczonym i ostudzonym masłem oraz wodą (lub mlekiem). Do drugiej miski przesiewamy mąkę, dodajemy proszek do pieczenia, sól, cukier i wszystkie przyprawy. Mieszamy i dosypujemy paprykę, oliwki i ser. Całość zalewamy przygotowanym płynem i ostrożne mieszamy. Gęste ciasto przekładamy do papilotek lub natłuszczonych foremek na babeczki, wypełniając je po brzegi. Pieczemy w piekarniku rozgrzanym wcześniej do temp. 20 st. C przez ok. 25-30 minut (do suchego patyczka).

muffiny z fetą

Po południu wyjrzało słońce i dało nadzieję na przyjemne popołudnie. Na dodatek okazało się, że na mieście dzieje się fajne wydarzenie - Wielkie Otwarcie Bramy Poznania ICHOT, w ramach którego na ulubionej Śródce - V Średniowieczny Targ Śródecki. 

Stópki na śródeckim bruku.

Załapaliśmy się też na zwiedzanie Rezerwatu Archeologicznego Genius Loci na Ostrowie Tumskim - bardzo ciekawego miejsca, o którego istnieniu dotąd nie miałam pojęcia. Niewielkie, interaktywne muzeum zbudowane zostało na reliktach wału poznańskiego grodu z X wieku, a w środku pod oszkloną podłogą i w specjalnie przygotowanej sali zobaczyć można archeologiczne znaleziska. 

W Genius Loci do mojej kolekcji ulubionych eko-toreb dołączył sam Mieszko I :)

Na koniec, żeby uhonorować dzień - lody. Odwiedziliśmy popularną ostatnio lodziarnię przy ul. Wronieckiej 17, gdzie jak słyszałam do wyboru mają pyszne, domowe lody, także w wersji wegańskiej. Ale muszę szczerze przyznać, że te dzisiejsze jakoś mnie specjalnie nie powaliły. Mimo, że smakowo były naprawdę niczego sobie (truskawkowy sorbet, mango, krówka - w sumie większego wyboru nie było), to za 4 zł spodziewałam się jednak większej porcji i chyba też czegoś bardziej zapadającego w pamięć. Ale ostatecznie i tak cieszę się, że kolejne miejsce na kulinarnej mapie Poznania odhaczone. 


***
Spodobał Ci się dzisiejszy przepis? Będzie mi miło jeśli podzielisz się nim ze znajomymi albo zostawisz komentarz. A jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami, które pojawiają się na blogu, odwiedź moją stronę na Facebook'u lub Google+

Brak komentarzy

Prześlij komentarz