Warsztaty z Kuroniem i Wege Piknik, czyli kulinarny weekend w Warszawie

Na krótko przed Wielkanocą dotarła do mnie bardzo miła wiadomość - w świątecznym konkursie Biedronki wygrałam kulinarne warsztaty z Panem Jakubem Kuroniem. Z natury nie lubię się chwalić, więc jakoś tak wyszło, że nie wspomniałam o tym wcześniej. Poza tym muszę przyznać, że wyróżnienie mojej sernikowej tarty przez jury bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.

Wygrane warsztaty odbyły się w minioną niedzielę w warszawskim studiu CookUp. Mimo, że dotarłam na nie pełna zapału i nadziei, miałam także spore obawy co do przebiegu spotkania. Przygotowywane przez nas menu, tak jak przypuszczałam, okazało się w pełni mięsne. Spotkałam się jednak ze zrozumieniem ze strony prowadzących i na spokojnie mogłam zająć się obróbką produktów roślinnych. W sumie nauczyłam się kilku ciekawych rzeczy i z całą pewnością dobrze się bawiłam. W warsztatowej kuchni pojawiły się więc m.in. pyszne i orzeźwiające guacamole, chrupiące zielone sałatki z domowym winegretem, ziołowe ziemniaczki i szparagi. Szkoda, że nie zdążyłam obfotografować wszystkich tych pyszności, ale na pewno postaram się w niedługim czasie je odtworzyć. Poniżej natomiast moje ulubione chrupkie buraczki w sosie na bazie octu balsamicznego i masła, z dodatkiem szalotki, czosnku i rozmarynu. Do tego ziemniaczane rosti, czyli starte na grubych oczkach ziemniaki usmażone w formie chrupkich placuszków.


Na koniec był jeszcze deser, czyli racuchy z.. melona. Pomysł wydał mi się na początku szalony, ale całość okazała się bardzo smaczna i delikatna. Soczysty melon podsmażony w  naleśnikowym cieście dosłownie rozpływał się w ustach. Na wierzchu położyliśmy jeszcze pianę na bazie mleka i rumu, która jak dla mnie była jednak zbędna.


Po warsztatach zdążyłam jeszcze zawitać na Wege Targu & Pikniku Rodzinnym, zorganizowanym przez Fundację Viva! w ramach Ogólnopolskiego Tygodnia Wegetarianizmu. Pogoda była piękna i wprost zachęcała do piknikowania, więc nie mogłam sobie odmówić spróbowania choć kilku z pyszności, które oferowali różnorodni wystawcy.


Zapachami  przyciągały ulubione burgery od Krowarzywa, kusiły też smakowite ciasta od Vegavani. Razem z Asią miałyśmy okazję spróbować gorącego hummusu i falafela od fooddesigners, podgryźć poznańskiego Merapi Tempehu i napić się naturalnych owocowych soków. Przy stoisku Vegepack skusiłam się natomiast na sałatkę z kwiatkiem i mnóstwem zielonych dodatków. Znalazła się w niej m.in mitsuba, z którą do czynienia miałam po raz pierwszy. Sałatka była świeżutka i smaczna, nie bardzo jednak posmakował mi pomarańczowy dressing.


Mimo targowych pyszności, wprost nie mogłyśmy oprzeć się wacie cukrowej. Nie jestem nawet w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatnio się nią zajadałam. Jedno jest pewne, smak waty przypomniał letnie odpusty, wakacyjne wyjazdy.. smak dzieciństwa. Fajnie było :)

Asia schowała się za watą.

***
Jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami, które pojawiają się na blogu, odwiedź moją stronę na Facebook'u lub Google+

Brak komentarzy

Prześlij komentarz