#ULUBIEŃCY czerwca

No i po czerwcu - jak szybko przeleciał mi ten miesiąc, nie macie pojęcia! Zwłaszcza, że czerwiec w tym roku bez dwóch zdań należał do pracowitych. Na końcówkę czerwca zaplanowaliśmy sobie letni urlop, a wiadomo jak to w pracy przed urlopem - nagle okazuje się, że trzeba skończyć milion rzeczy, najlepiej na wczoraj. Dlatego też czerwiec nie był tak wyjazdowy i rozrywkowy jak maj, ale chyba było równie fajnie. No, a sam urlop... sami zobaczcie jak w tym roku wygląda ;) Przed Wami #ULUBIEŃCY czerwca i migawki minionego miesiąca, tak na szybko, bo przecież mamy już lipiec :)

Remont

Remont, czas start!

Zaczynam od końca, bo to z końcem miesiąca odebraliśmy długo wyczekiwane klucze do naszego mieszkania. Radość była ogromna, a jednocześnie trochę stres, że nie podołamy, bo korzystając z urlopu od razu rzuciliśmy się na spory remont. Pracy przed nami mnóstwo, ale powoli, małymi kroczkami posuwamy się do przodu. Nie chcieliśmy przy tym wydać majątku, dlatego praktycznie wszystko robimy sami lub z pomocą rodziny i przyjaciół. Powiem Wam, że mimo, że ostatnie dni umęczyły mnie pod względem fizycznym (siłownia może się schować!), to były jednocześnie naprawdę wyjątkowe. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że malowanie nowego parapetu może sprawić tyle satysfakcji, a skrobanie ścian w przedpokoju doprowadzić do łez ;) Samodzielny remont to na pewno wielka lekcja pokory i jednocześnie cierpliwości, ale jestem dobrej myśli i mam nadzieję, że już niedługo będę mogła pochwalić się efektami naszych prac. A już najbardziej nie mogę doczekać się kuchni, z wiadomych względów ;)

Kot na balkonie

Balkonowy relaks

Cieszę się, że dwa lata temu zadbałam o to, żeby odświeżyć nasz (obecny) balkon. Przy okazji zamontowaliśmy też ochronną siatkę, żeby również nasza Kari mogła w pełni cieszyć się urokami lata. Wcześniej oczywiście też wychodziła na balkon, ale kilka razy przyprawiła mnie o zawał serca wskakując na balkonową barierkę, której wcześniej bezmyślnie (przyznaję!) nie zabezpieczyliśmy. Jak widzicie Kari jest wierną fanką moich balkonowych upraw, wśród których ucina sobie poobiednie drzemki. A ja wcale jej się nie dziwię, sama ostatnio lubię przysiąść na balkonie chociaż na chwilę. Wypić ulubioną kawę, poczytać książkę, popatrzeć na zieleń. Balkonowy relaks to chyba to, co w czerwcu polubiłam najbardziej :)


Miesiąc o smaku truskawek

A kulinarnie? Jak co roku czerwiec stanowczo należał do truskawek. W pewnym momencie złapałam się na tym, że codziennie wracałam do domu z pełną łubianką. Najpierw trzeba było nasycić coroczny truskawkowy głód, potem przyszedł czas na ulubione truskawkowe desery (pamiętacie zeszłoroczny leciutki sernik chia albo mega czekoladowe muffiny z truskawkami?). I chyba powoli stopujemy już to truskawkowe szaleństwo, bo ostatnio przyszedł nawet czas na pierwsze tegoroczne zaprawy - mama zaczęła zapełniać już piwnicę kolejnymi słoiczkami dżemów, w których zamknęła smak lata, czyli smak truskawek. 

Truskawki

A Wam jak minął czerwiec?

***
Spodobał Ci się dzisiejszy post? Żeby być na bieżąco z nowymi wpisami, odwiedź moją stronę na Facebook'u lub Google+.

2 komentarze

  1. U nas w Kopaninie też się przez ten czerwiec dużo działo, bo zaczęliśmy ogarniać ogród i przestrzeń wokół domu... Gratulacje na kupno mieszkania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, też cieszymy się jak głupi, ale jeszcze trochę pracy przed Nami ;) Zazdroszczę ogrodu, jestem pewna, że mały Sandorek będzie miał tam mnóstwo frajdy <3 Musimy do Was wpaść!

      Usuń